Jutro w sejmie głosowanie nad lex TVN. Jestem za wolnością, więc ucieszyłam się, że odbyły się dziś protesty w sprawie wolnych mediów. Nie kocham TVN, ale nie można dopuścić, żeby znowu była jedna partia, jedna telewizja i jedynie słuszna prawda rządzących. Trzeba zawalczyć o powrót do jakiej takiej normalności. Większość społeczeństwa zachowuje się jakby zapomniała, że wolność nie jest dana raz na zawsze.
Szukaj na tym blogu
wtorek, 10 sierpnia 2021
sobota, 7 sierpnia 2021
O starym peselu i urodzinowych prezentach od moich chłopaków
środa, 4 sierpnia 2021
Trudno, znowu będzie o szczepieniach
Miałam nie zabierać głosu w sprawie szczepień, bo mam już dość tego tematu, ale znowu będę konsekwentnie niekonsekwentna. Trudno. Powrót do tematu spowodowały komentarze pod ostatnim postem. Weszłam w dyskusję z Olą, ale odpowiedź na jej ostatni komentarz wyszła mi długaśna, więc stwierdziłam, że będzie lepiej zrobić z niego posta. Szczególnie, że temat wciąż wraca i coraz bardziej mnie uwiera.
piątek, 30 lipca 2021
Słów kilka o lekarzu, który czyni ten świat lepszym miejscem do życia
Od lat powtarzam jak mantrę, że mam szczęście do ludzi, bo rzeczywiście tak jest. Spotkałam na swojej drodze wiele osób, dzięki którym wracała mi wiara w człowieka, robiło się cieplej na sercu, a moje życie stawało się piękniejsze i łatwiejsze. Pozwólcie, że dzisiaj napiszę o jednym z nich, bo właśnie jestem świeżo po spotkaniu. Zaczynając od pieca, muszę wyjaśnić jak w ogóle trafiłam do doktora Piotra B.
środa, 21 lipca 2021
Czego unikam, na czym buduję i czym jest kolor aury
Po wczorajszym pracowitym dniu dzisiaj polegiwałam i czytałam "Cudzoziemkę". Nie wiem, który to już raz. To jedna z tych książek, które nigdy mi się nie nudzą, więc co będę sobie żałować. Kuncewiczowa tak pięknie maluje portrety psychologiczne bohaterów, że ma się wrażenie obcowania z żywymi ludźmi. Widzę Różę, kobietę pogubioną, nieszczęśliwą, która sama jest swoim największym wrogiem. Nie daje sobie prawa do szczęścia, bo ominęła ją szczeniacka, wydumana miłość, świat nie jest idealny, nie jest wielką skrzypaczką i wszędzie czuje się obco. Dopiero pod koniec życia zdaje sobie sprawę, że wyobcowanie, które towarzyszyło jej przez całe życie, było nie tylko jej udziałem, ale także w dużej części dziełem. Jej pytanie skierowane do syna: "Władyś, jakże ja będę umierać, kiedy ja nie żyłam wcale?" jest porażająco smutne i przygnębiające. Ile jest wokół nas takich cudzoziemek, które nie biorą z życia tego co daje i wciąż żyją mrzonkami?