Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Tłumaczenia i życzenia

-->
Dawno nie zaglądałam na bloga. Oj! Dawno. Przyczyna była prozaiczna – brak czasu. Poza tym, znudziło mnie to ciągłe narzekanie.... nie mam czasu, czas za szybko leci.... itd., itp.
 
Dlatego darowałam sobie kolejne wpisy o tym, z czym nie nadążam albo co zaniedbuję przez to, że doba nijak nie chce mieć więcej godzin a ja więcej siły. 

Co robiłam jak mnie nie było? Skupiłam się na życiu w realu, a miałam się na czym skupiać. Wiele się działo, dobrego i trochę złego też, ale jakoś sobie poradziłam i utrzymałam pion. Dlatego wciąż cieszę się życiem. Tylko, że raz cieszę się mniej a innym razem trochę więcej. 
 
W nowym roku wrócę do pisania bloga, bo... trochę mi tego brakuje, bo parę osób czeka na moje wpisy, bo mam coraz więcej luzów w pamięci a blog może jakoś temu zaradzić. 
 
Wpis inauguracyjny kończę życzeniami udanej zabawy sylwestrowej, szczęśliwego Nowego Roku i pozostałych 364 dni, które nastąpią po nim. Niech w tym nadchodzącym 2013 roku zdrowie Wam dopisuje, pech i kryzys Was omijają a 13 w dacie okaże się jednak wyjątkowo szczęśliwa.

środa, 28 marca 2012

Życie w realu mnie pochłonęło


Życie w realu tak mnie pochłonęło, że coraz rzadziej zaglądam na bloga. Tyle się dzieje, że nie wiem od czego najpierw zacząć pisać, więc nie zaczynam wcale. Poza tym trochę dosyć mam siedzenia przy komputerze a niestety muszę, bo zaczęłam robotę i muszę ją przed świętami skończyć.

No właśnie. Idą Święta. Znowu trzeba przewrócić dom do góry nogami i nagotować mnóstwo żarcia. Niestety jak większość kobiet zwykle ulegam owczemu pędowi i wpadam po uszy w tradycję. A tak okropnie mi się nie chce tego robić... Więc może w tym roku uda mi się przełamać trochę kretyńskie podejście do świąt i nie będę musiała dojadać świątecznych resztek. A co do sprzątania, to z umiarem ale posprzątam, bo wiosenne porządki przydadzą się mojemu domowi.

piątek, 23 marca 2012

Buty na szpili, kręgosłup na szpilkach

Wczoraj umówiłam się z koleżanką na zakupy. Ja chciałam sobie kupić jakieś buty a ona planowała jakikolwiek zakup na pocieszenie, bo miała kiepski humor. Wziąwszy pod uwagę, że mieszka naprzeciw cmentarza pocieszenie należy się jej jak psu miska. Po drodze nie minęłyśmy obojętnie żadnego sklepu, ale było to całkiem niepotrzebne, bo wszędzie ten sam towar. Butów w końcu nie kupiłam, bo miałam do wyboru jedynie baleriny albo czółenka na wielgaśnych obcasach. Trudno. Baleriny już mam a na szczudłach chodzić nie zamierzam, bo dbam o kręgosłup. Jednak, całe hordy młodych dziewczyn i już nie młodych kobiet szlifują nierówne chodniki gigantycznymi szpilami. Zabawnie to wygląda jak idzie taka elegantka na zgiętych kolanach z wypiętym kuprem i z każdym krokiem walczy o utrzymanie równowagi. No, stety czy niestety, na wysokich obcasach trzeba umieć chodzić. A ponieważ nie każdy to potrafi na ulicach mamy całkiem darmową rozrywkę w wykonaniu różnej maści połamańców walczących z grawitacją i przy okazji śmieszących obserwujących je ludzi. Całkiem inną sprawą jest to, że duża część z tych szalenie modnych kobiet będzie musiała zaznajomić się z ortopedą, bo żaden kręgosłup nie zniesie bez szwanku takiej eksploatacji. Kiedyś tak wysokie obcasy nosiło się tylko na okazje a teraz ganiania się na nich po kilkanaście godzin. Często, gęsto wlokąc ogromne siaty albo pchając dziecinny wózek. A to ani zdrowe, ani ładne, ani seksowne.

poniedziałek, 19 marca 2012

Wiadomości, które podnoszą ciśnienie i budzą zdziwienie

autor:detnerski
Robiąc poranną prasówkę przeczytałam doniesienia o protestach dwóch wdów smoleńskich. Pani Zuzanna Kurtyka protestuje przeciwko ekshumacji zwłok jej męża, ponieważ nie odpowiada jej zespół patomorfologów, których chce powołać Prokuratura, która to Prokuratura nie zgodziła się wcześniej na udział patomorfologa z Nowego Yorku. Z kolei Beata Gosiewska wystąpiła do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o zgodę na prywatną sekcję, bo też ma zastrzeżenia do fachowości i solidności poprzednio wykonanej sekcji i tej planowanej na poniedziałek.

Ludzie mnie zadziwiają i to wcale nie pozytywnie. Za cholerę nie mogę zrozumieć tej wojny nad trumnami. Co niby zmieni kolejna sekcja? Stwierdzi, że zabici w wypadku lotniczym mogliby dalej żyć? Chyba jednak nie, więc, po co to wszystko? Naprawdę nie rozumiem. Gdyby chodziło o kogoś mi bliskiego to na pewno nie chciałabym, żeby wyciągano go z trumny dla jakichś procedur albo dla mojej potrzeby wojowania z domniemanymi winnymi.

Kolejne wiadomości, przy których zgrzytnęłam zębami, to wywiad z rodzicami tragicznie zmarłej sześciomiesięcznej Madzi. Ci młodzi ludzie skarżą się, że inni źle na nich patrzą. Szkoda że nie pomyśleli, że może spotkaliby się z mniejszą wrogością, gdyby przestali robić show na śmierci swojej córeczki. Niestety to jak się zachowywali i zachowują powoduje, że nóż w kieszeni sam się otwiera. Nawet jak człowiek bardzo się stara nie oceniać ich zbyt krytycznie.


czwartek, 15 marca 2012

Czas egzekutor i moje przyjemności
















Życie w realu mnie przegoniło, więc nie miałam czasu na pisanie bloga ani surfowanie w internecie. Czas jest jak nieubłagany egzekutor. Nie ważne jak bardzo się starasz on pędzi i zabiera ci okazje do zrobienia różnych rzeczy. A im jestem starsza tym bardziej czasu mi brakuje. Życie jest takie bogate a doba ma tylko 24 godziny.

Na dworze już widać wiosnę i czuć ją w powietrzu. Robię sobie coraz dłuższe spacery i cieszę się przyjemnością, jaką daje ruch. Na spacery zwykle zabieram wnuka, a to podwaja przyjemność. Mały patrzy na wszystko z zachwytem a ja mam olbrzymią frajdę, że mogę pokazywać mu świat. Dużo bym dała, żeby dowiedzieć się, o czym myśli ta mała główka. Jedno jest pewne, coraz więcej kojarzy. Bardzo lubi obserwować ptaki, szczególnie podobają mu się wielkie, czarne wrony. Na ich widok wydaje dźwięki podobne do krakania i bardzo się tym cieszy. Nie wiem, może podobnie jak ja, po prostu lubi wrony.

Na koniec wklejam piosenkę mojego ulubionego tekściarza W. Młynarskiego pt. Lubię wrony.