Kończy się ostatnia sobota lata, spędziłam ją z Moimi. Chociaż nie wydarzyło
się nic nadzwyczajnego, czułam się dzisiaj jakby Pan Bóg uchylił
mi lufcik do nieba. Wdzięczność wypełniła mi
serce, bo po raz kolejny dotarło do mnie, że mam wszystko, co w życiu najważniejsze, a reszta to pikuś, mały pikuś...
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz