Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bliscy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bliscy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 listopada 2014

Dobra noc na osłodę po trudnym dniu




























 
Kończy się dzień. Czuję na plecach jego ciężar. Zabrakło mi dziś siły na swoje i cudze biedy. Wkurwia mnie to wszystko! Tak, tak. Są takie sytuacje kiedy nie ma lepszego słowa, żeby wyrazić frustrację, żal, złość, a "kurwa mać" to w tym wypadku nawet za mało powiedziane. 

Okazało się, że parszywy los uwziął się też na naszych przyjaciół. W. to dobrzy, uczciwi i pracowici ludzie, ale w tym pieprzonym kraju to za mało, żeby móc spokojnie żyć. 

Jedyna nadzieja w tym, że nie są sami, że życie daje drugą szansę a szansą jest jutrzejszy dzień. I tego trzeba się trzymać. Bo w innym wypadku pozostaje tylko takie rozwiązanie, jak to na obrazku znalezionym kiedyś w sieci. 

  
Tego byśmy nie chcieli. Dlatego na dzisiaj koniec. Wszystkie złości, troski, frustracje, bolicosie – wonnnn!!!  Ja tu rządzę.

Najwyższa pora na dobrą, łagodną noc, przy boku kochanego, w spokojnym domu, we własnym łóżku. A żeby było jeszcze milej przy muzyce moich ulubionych smutasów. I będzie dobrze... 





obrazki złowione w sieci

sobota, 20 września 2014

Ostatnia sobota lata















Kończy się ostatnia sobota lata, spędziłam ją z Moimi. Chociaż nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, czułam się dzisiaj jakby Pan Bóg uchylił mi lufcik do nieba. Wdzięczność wypełniła mi serce, bo po raz kolejny dotarło do mnie, że mam wszystko, co w życiu najważniejsze, a reszta to pikuś, mały pikuś...
 

wtorek, 27 grudnia 2011

Święta, święta i po świętach

Święta, święta i po świętach, trzy dni świętowania Bożego Narodzenia szybko minęły. Co zostało? Dużo ciepłych uczuć i dobrych wspomnień, udekorowany odświętnie dom i pełna lodówka. 

































Poza tym, jak po każdych świętach, został mi mały smuteczek, bo kolejny raz przy wigilijnym stole zabrakło tych, którzy byli mi bliscy i chociaż uczucie do nich nie minęło, to nie przełamię się już z nimi opłatkiem. I upływ czasu niczego nie zmienia.

Nie wiem, czy stety czy niestety, ale uczuć nie da się wymazać. Właściwie to sama nie wiem, co bym zrobiła, gdybym dostała magiczną gumkę, którą można by wyczyścić wszystko, co boli. Dobrze byłoby pozbyć się tęsknoty za tymi, którzy już po tamtej stronie, zapomnieć o tych, którzy zapomnieli. Ale czy wtedy dalej bylibyśmy sobą? Raczej nie, bo na to kim jesteśmy składa się wszystko co przeżyliśmy. Coraz częściej myślę, że wszystko jest po coś, więc zamiast uciekać szukam sensu we wszystkim, co mnie spotyka.

Jest taki wiersz, ks. Jana Twardowskiego, który choć nie świąteczny, to właśnie w święta porusza najbardziej.

* * *
Śpieszmy się   
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

środa, 18 maja 2011

Sercowa kuracja

Prawie cały dzień spędziłam z córką i wnukiem. Fizycznie jestem wypompowana, ale humor bardzo mi się poprawił. Rano byłyśmy u pediatry. Mały rozwija się bardzo dobrze, jest silny i waży już prawie 7 kg. Podczas wizyty pokazał się pani doktor z najlepszej strony, dał się rozebrać bez wrzasków, przy badaniu nie protestował, tylko gruchał i pięknie się uśmiechał. Prosto z przychodni poszłyśmy na targ. Na straganach mnóstwo nowalijek aż chce się jeść. Zrobiłyśmy zakupy i poszłyśmy do domu. Spacer przez osiedle, na którym mieszkam, to sama przyjemność. Pięknie kwitną drzewa, krzewy, kwiaty na klombach – wiosna w pełnej krasie. Kiedy wróciliśmy do domu, zajęłam się Niutkiem a córka gotowaniem obiadu. Obie byłyśmy zadowolone. Marta odpoczęła od małego a ja mogłam się nim nacieszyć. W życiu bym nie przypuszczała, że zabawa grzechotkami, seplenienie i wydawanie nieartykułowanych dźwięków może być aż tak odprężające. Niestety wszystko co dobre szybko mija - mąż wrócił z pracy i przejął małego. Wieczorem córka z chłopakami poszła do siebie i zostaliśmy z mężem sami. Trochę pogadaliśmy a potem ja sprzątnęłam kuchnię, mąż usnął na książce (musiała być bardzo ciekawa). Teraz wącham konwalie, które dostałam od córki i wystukuję na klawiaturze ślad dzisiejszego dnia. Znowu jest dobrze, chociaż nic wielkiego się nie wydarzyło i właściwie nic się nie zmieniło. Tylko ja skupiłam się na tym, że mój czas jest teraz, nie wczoraj i nie jutro. I tak będzie co ma być, a serce najlepiej się leczy wspaniałością codziennych rzeczy.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Święta coraz bliżej

Święta coraz bliżej, ale nie dotyka mnie przedświąteczna gorączka, bo tkwię sobie spokojnie w swojej codzienności. Może coś ze mną nie tak. A może nareszcie zmądrzałam i dlatego nie przeprowadzam świątecznych manewrów. Sama nie wiem. Planuję jutro udekorować świątecznie dom, pokręcić się po kuchni, żeby coś upichcić. Ale wszystko bez spinania się i na luzie, bo na nic innego mnie nie stać. Jeżeli chcę przyjemnie spędzić świąteczne dni, to muszę rozkładać siły na zamiary. Ustaliłyśmy z córką, że te święta przygotowujemy tak, żeby nie dojadać przez następny tydzień świątecznych dań.

Same Święta nie będą odbiegały od tych z poprzednich lat – rodzinne śniadanie, obiad, niedzielna msza, wizyta na grobach bliskich, spacer. Cieszę się, że zapowiada się ładna pogoda, bo można będzie dłużej pobyć na dworze, przyjrzeć się wiośnie.

Święta to czas na życzenia. Kiedyś były kartki, teraz częściej sms, mms, maile. Rozesłałam już swoje życzenia i otrzymałam życzenia od innych. Część z nich była w formie zabawnych wierszyków.
*
Niech Ci jajeczko dobrze smakuje,
bogaty zajączek uśmiechem czaruje,
mały kurczaczek spełni marzenia,
wiary, radości, miłości, spełnienia.

*

Wczoraj kury tak gdakały,
nasze jajka oszalały.
Malowały się w paseczki
i w kółeczka i wstążeczki.
Teraz wszystkie krzyczą - hura hura
wesołego Alleluja!

*
Wesołego zająca,
co śmieje się bez końca,
szczerbatego barana,
co beczy od rana,
pisanek w koszyku
oraz mokrego ubrania w dzień polewania

*
Marzeń spełnienia, Serca zatracenia, Pisanek kolorowych, Zawsze w chmurach głowy, Pieniędzy bez liku, Pysznej szynki w koszyku, Radosnego śniadanka, Zabawy do białego ranka, Zajączka bogatego, Przyjaciela niezawodnego, A w poniedziałek wielkanocny, niech Dyngus zmyje wszystkie troski, Gdyby smutki pozostały życzę litra porządnej gorzały

*
Jaj przepięknie malowanych,
Świąt wesołych, roześmianych.
W poniedziałek kubeł wody.
Szczęścia, zdrowia oraz zgody.
Wesołego Alleluja!


Wszystkim czytającym mojego bloga, życzę z okazji Świąt Wielkanocnych radosnego, wiosennego nastroju, miłych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół oraz wielu niespodzianek od zajączka.