Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piosenka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piosenka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 maja 2020

Kocham Panią Pani Stasiu

Ci co mnie znają, wiedzą, że, choć nie zawsze po mnie to widać, to lubię lubić ludzi. Dlatego jak spotykam takich, których polubić mogę, to z naiwnością dziecka idę w to lubienie. Dobrze mi z tym, jak na kogoś mogę patrzeć z podziwem i cieszyć się jego towarzystwem. Gorzej, jak okazuje się, że się pomyliłam i muszę się zmierzyć z rozczarowaniem. Albo jak mam do czynienia z osobą, od której lepiej się trzymać na odległość kija. Wtedy potrafię jeszcze mocniej nie lubić niż lubić. I nie ma zmiłuj, jestem wredna albo stosuję metodę: zejdź mi z oczu. Nie zadaję się z tymi, których nie lubię. Szkoda mi życia. Na szczęście z upływem lat nauczyłam się omijać tych, z którymi mi nie po drodze i aż tak dużo tych rozczarowań nie było. Jakoś tak się składa, że mam szczęście do ludzi. Ale pora kończyć, to przydługie zagajenie, bo weszłam na bloga, żeby podzielić się wiadomością dotyczącą Stanisławy Celińskiej.
Dzisiaj wysłuchałam na Onecie wywiadu z nią i dowiedziałam się, że powstała kolejna płyta pod tytułem „Jesienna”. Odsłuchałam na Youtube piosenkę z tej płyty „Liczy się moment” i znowu się zachwyciłam. Jest prosto, pięknie, mądrze.


Ta kobieta jest pięknym człowiekiem i wspaniałą artystką. Wiosną ubiegłego roku byłam na jej koncercie i to były pięknie przeżyte dwie godziny. Śpiewała piosenki z płyt „Malinowa”, „Atramentowa” i jedną czy dwie nagrane z Muńkiem Staszczykiem. Pomiędzy piosenkami trochę mówiła o sobie, o życiu, o zmaganiu się z losem, który nie zawsze jest łaskawy. Byłam i jestem nią zauroczona. Cóż mogę powiedzieć więcej. Kocham Panią Pani Stasiu. Posłuchajcie. I na dzisiaj to by było na tyle.

czwartek, 5 listopada 2015

Wieczorową porą







Za oknem listopadowe mgły i chłody, wiatr goni zeschłe liście szeleszcząc i szurając nimi po ziemi... a ja leżę sobie w ciepełku, oglądam obrazy Tomasza Alena Kopery i słucham mojego ulubionego smutasa. I, coś tak czuję, że kiełkuje we mnie radość z tej chwili, z tego wieczoru, z życia… Tak, tak, ja to się cieszę byle czym i dobrze mi z tym. A co? Kto bogatemu zabroni jak chce korzystać z bogactwa tego świata? Moim zdaniem nikt.
























 

 


obrazy znalezione w sieci

niedziela, 19 kwietnia 2015

Lubicie siebie? Jeżeli nie, to pora to zmienić




Starsi Panowie śpiewali: 
"I „znaleźliśmy się w wieku, trudna rada,
Że się człowiek przestał dobrze zapowiadać;
Ale za to, z drugiej strony, cieszy się,
Że się również przestał zapowiadać źle”.
 
Ja też sobie tak śpiewam, może nie tak ładnie jak oni, ale z wielką przyjemnością. A do czego piję z tym cytacikiem? Ano do tego, że jakiś czas temu stwierdziłam, że pomimo braku geniuszu i paru innych braków w wyglądzie oraz tzw. charakterze, jestem dobra taka jaka jestem. I tak, zamiast się rozliczać, musztrować i spinać, zaczęłam się doceniać, lubić, rozumieć. Od czasu do czasu idę w rozpustę i kłaniałam się sobie berecikiem do ziemi w uznaniu zasług A co?! 

I pomyśleć, że kiedyś było nie do pomyślenia, żebym tak nachalnie, ostentacyjnie była z siebie zadowolona i miała poniżej krzyża, to, że komuś, ja i moje zadowolenie, może się nie podobać. A dzisiaj, proszę, nie wzrusza mnie to. Czasy kiedy najlepiej wychodziło mi krytykowanie siebie i kiedy prędzej bym się udławiła własnym językiem niż powiedziała o sobie coś pochlebnego już dawno minęły.

Dzisiaj spokojnie mogę powiedzieć, że lubię siebie bo mam za co. A że są tacy, którzy myślą inaczej i chętnie by mnie uświadomili, że się mylę? Niech będą, to nie mój problem. Bo najważniejsze jest co ja o sobie myślę i co myślą o mnie ci, z których zdaniem się liczę. Reszta to pikuś, mały pikuś.

Chciałabym, żeby czytająca tego bloga M., też poszła w moje ślady i sobie odpuściła. Bo lubienie siebie takim jakim się jest, to naprawdę żaden grzech. Wprost przeciwnie, to warunek konieczny do tego, żeby się rozwijać, zmieniać to, co nam nie pasuje, polubić innych ludzi i żyć pełnią życia.

Wnioski? Skoro mnie się udało, to znaczy, że każdemu się uda, bo, jak powszechnie wiadomo, jestem genialna, ale bez przesady))) Przesyłam odwirusowane buziaki i życzę miłej niedzieli.


 

























obrazki złowione w sieci

sobota, 22 listopada 2014

Dobra noc na osłodę po trudnym dniu




























 
Kończy się dzień. Czuję na plecach jego ciężar. Zabrakło mi dziś siły na swoje i cudze biedy. Wkurwia mnie to wszystko! Tak, tak. Są takie sytuacje kiedy nie ma lepszego słowa, żeby wyrazić frustrację, żal, złość, a "kurwa mać" to w tym wypadku nawet za mało powiedziane. 

Okazało się, że parszywy los uwziął się też na naszych przyjaciół. W. to dobrzy, uczciwi i pracowici ludzie, ale w tym pieprzonym kraju to za mało, żeby móc spokojnie żyć. 

Jedyna nadzieja w tym, że nie są sami, że życie daje drugą szansę a szansą jest jutrzejszy dzień. I tego trzeba się trzymać. Bo w innym wypadku pozostaje tylko takie rozwiązanie, jak to na obrazku znalezionym kiedyś w sieci. 

  
Tego byśmy nie chcieli. Dlatego na dzisiaj koniec. Wszystkie złości, troski, frustracje, bolicosie – wonnnn!!!  Ja tu rządzę.

Najwyższa pora na dobrą, łagodną noc, przy boku kochanego, w spokojnym domu, we własnym łóżku. A żeby było jeszcze milej przy muzyce moich ulubionych smutasów. I będzie dobrze... 





obrazki złowione w sieci

poniedziałek, 20 października 2014

Coś, żeby łatwiej było zapalić w sobie światełko



Dzisiejszy dzień spędziłam w pozycji horyzontalnej, zmieniając tylko boki. Trochę czytałam, trochę surfowałam po internecie, a w przerwach, między jednym a drugim, obserwowałam widoki za oknem. Ogarnęła mnie jesienna melancholia, bo świat strasznie poszarzał, i to w ciągu jednego dnia. Wczoraj jeszcze wszystko wyzłocone słońcem a dzisiaj... na niebie ciemne, postrzępione chmury i wiatr pozrywał ostatnie listki z mojej lipki. Nie da się ukryć, jesień idzie nie ma na to rady... No, to na pohybel jesiennym smutom, piękna piosenka, trochę koloru i magii, żeby łatwiej było zapalić w sobie światełko...


















 























































 obrazy złowione w sieci autor: Leonid Afremov

                                                        

czwartek, 16 lutego 2012

O pączkach i innych przyjemnościach

Dzisiaj tłusty czwartek, więc można bez wyrzutów sumienia objadać się pączkami. Ja się objadam, bo każda okazja jest dobra, żeby sobie trochę podogadzać. Mąż kupił pyszne pączki z dziką różą, polane pachnącym lukrem. Normalnie niebo w gębie. Żeby zostać dłużej w chmurach włączyłam sobie „Summertime” w wykonaniu Elli Fitzgerald i Luisa Armstronga. I tak oto oddawałam się hedonistycznym przyjemnościom.



A propos chmur. Dostałam dziś na pocztę złotą myśl Henrego Thoreau amerykańskiego poety i eseisty, który nie był mi dotąd znany: „Jeśli zbudowałeś zamek w chmurach, twoja praca nie pójdzie na marne. Wybrałeś idealne miejsce – teraz musisz po prostu dobudować fundamenty.” Ładne. Od dawna buduję fundamenty, na których stoi mój zamek i mam nadzieję, że są mocne. Bo choć moje życie ma smak słodko – gorzki, to jednak bardzo mi smakuje. 

jurekZ














Słodyczą, która mi się ostatnio trafiła, jest też wizyta przyjaciółki mojej córki. Emilka nie tuczy, chociaż jest słodka. Cieszę się, że miałyśmy okazję się spotkać, bo teraz Emilka żyje kilka tysięcy kilometrów ode mnie. Nie ja jedna ucieszyłam się z jej odwiedzin, bo wszyscy bardzo lubimy tę niedużą a wielką duchem dziewczynę. Szkoda, że za pracą musiała wyjechać taki szmat drogi od domu, ale trudno coś na to poradzić. Taki los. Tym bardziej cieszę się, że moja córka jest tak blisko.

czwartek, 29 grudnia 2011

Zegary i czas płynący jak rzeka

kamarisz















Jeszcze tylko dwa dni i pożegnamy stary rok. Strasznie szybko minął mi ten rok, za szybko. I to jedyna refleksja na dzisiaj. Reszta to zdjęcia  i piosenka Czesława Niemena.

marcell

marcell

marcell

marcell



Czas jak rzeka płynie 




środa, 10 sierpnia 2011

Bawimy się w życie, życie nami bawi się

„Bawimy się w życie, życie nami bawi się”, to słowa starej piosenki śpiewanej przez H. Frąckowiak. Słowa chwytliwe i prawdziwe, jak większość banałów.

Kiedy jesteśmy bardzo młodzi bawimy się w życie, odtwarzamy role dorosłych i wydaje się nam, że wiele wiemy i jeszcze więcej możemy. Dopiero z dojrzałością dociera do nas, że to życie bawi się nami, bo, owszem, coś tam wiemy i coś możemy, ale nie jest tego znowu tak wiele.

Trudno przyjąć tę prawdę. Jednak im wcześniej pogodzimy się z tym, że życie nie stosuje się do naszych oczekiwań i jest nieprzewidywalnym graczem, tym lepsza będzie jakość naszego życia, bo unikniemy wielkiego rozczarowania.

Od dawna tak myślę, więc nie wymagam od życia za wiele, pokornie znoszę wszystkie szturchańce, biorę co daje i staram się niczego nie zmarnować. Czasami, gdy moje życie staje się trudne do zniesienia, zgrzytnę zębami, przeklnę pod nosem, ale nie robię za Rejtana i nie drę koszuli. Życie mam jakie mam a koszuli szkoda.

Na paskudne zagrania życia stosuję sposób - „zabij dziada dobrocią” i śpiewam sobie tak:

Uparcie i skrycie
Och życie kocham cię, kocham cię,
Kocham cię nad życie
W każdą pogodę
Potrafią dostrzec oczy moje młode
Niebezpieczną twą urodę

Kocham cię życie
Poznawać pragnę cię, pragnę cię,
Pragnę cię w zachwycie
Choć barwy ściemniasz
Wierzę w światełko które rozprasza mrok

Wierzę w niezmienność
Nadziei, nadziei
W światełko na mierzei
Co drogę wskaże we mgle
Nie zdradzi mnie
Nie opuści mnie

A ja szepnę skrycie
Och życie kocham cię, kocham cię,
Kocham cię nad życie
Choć barwy ściemniasz
Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz
Choć się marnie odwzajemniasz

Kocham cię życie
Kiedy sen kończy się, kończy się,
Kończy się o świcie
A ja się rzucam
Z nadzieją nową na budzący się dzień

Chcę spotkać w tym dniu
Człowieka co czuje jak ja
Chcę powierzyć mu
Powierzyć mu swój niepokój
Chcę w jego wzroku
Dojrzeć to światełko które sprawi,
Że on powie jak ja... jak ja

Uparcie i skrycie
Och życie kocham cię, kocham cię,
Kocham cię nad życie
Jem jabłko winne
I myślę "ech, ty życie łez mych winne,
Nie zamienię cię na inne"

Kocham cię życie
Poznawać pragnę cię, pragnę cię,
Pragnę cię w zachwycie
I spotkać człowieka,
Który tak życie kocha
I tak jak ja
Nadzieję ma...

Pan Młynarski pięknie napisał, to co ja czuję i za to bardzo dziękuję. Na koniec wpisu walnęłam rym częstochowski, ale wdzięczność jest jak najbardziej autentyczna.

piątek, 3 czerwca 2011

Czasami trzeba się spocić

Na dworze skwar, więc pogoda absolutnie nie dla mnie. Nic na to nie poradzę, że od nowości wolę marznąć aniżeli się pocić. Niestety ostatnio głównie się pocę i to nie tylko z powodu temperatury. Zamiast siedzieć przed wentylatorem, popijając mrożoną herbatkę, prowadzę aktywne życie. Jak na mnie to nawet zbyt aktywne, ale nie mam wyjścia. W przyszłym tygodniu będę miała dom wywrócony do góry nogami, więc teraz muszę skończyć rozgrzebane sprawy. Dlatego rankami siedzę przy komputerze a popołudniami kończę organizowanie remontu i oddaję się babciowaniu. Babciowanie bardzo mi się podoba, ale fizycznie ledwie daję radę. Niutek swoje waży a ja nie umiem odmówić sobie przyjemności brania go na ręce, więc kręgosłup wyje i wieczorami padam ze zmęczenia. Jednak wszystkie niedogodności mają się nijak do uśmiechu Niutka i satysfakcji z tego co udaje się zrobić. I nie jest najważniejsze, że osiągnięcia są małej wagi, np. znalezienie odpowiednich wsporników pod półki. Ważne jest realizowanie kolejnych zadań przybliżających do celu i umiejętność cieszenia się tym, co się robi.

Nauczyłam się znajdować przyjemność w codziennym życiu i wykorzystywać każdą sytuację na swoją korzyść. Wczoraj byłam w Rykach i chociaż cel wyjazdu nie był miły, wręcz przeciwnie, to w końcowym efekcie było fajnie. Połaziliśmy z mężem po starym parku, obejrzeliśmy nieliczne zabytki, zjedliśmy pyszne lody i kupiliśmy prezenty na Dzień Dziecka. Wracaliśmy do domu w dobrych nastrojach a niemiłe wrażenia z poranka zostawiliśmy pod rzeźbą Jezusa Frasobliwego.

Kiedyś myślałam, że żeby cieszyć się życiem muszę być w sytuacji, która nie zawiera w sobie najmniejszego choćby dyskomfortu. Teraz wiem, że to bzdura. Jeżeli się czeka na idealne warunki, to można się nie doczekać. Jak chce się iść na spacer, to się idzie, nawet jak ma się pęcherz na stopie. To tylko kwestia wyboru co jest dla nas ważniejsze. W sferze emocjonalnej jest podobnie. Częściej towarzyszą nam te uczucia, których szukamy.

Wklejam tekst piosenki, którą sobie ostatnio cichutko ( z litości dla uszu sąsiadów) podśpiewuję. Anna Maria Jopek śpiewa pięknie a ja po swojemu, ale każdy śpiewa jak potrafi.

* * *
Ja wysiadam

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam!
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
I nocy..

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić