Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą protest. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą protest. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 lutego 2022

Łączę kropki i cieszę się, że przybywa foliarzy

Trudno, jestem konsekwentnie niekonsekwentna, bo zarzekałam się jak żaba błota, ale znowu poruszam te same tematy. Wracam do nich, bo są dla mnie ważne, chociaż do niektórych mam mocno ugruntowane obrzydzenie. Takim obmierzłym tematem jest covid i wszystkie związane z nim historie.  
Jak wiecie czasami się izoluję, żeby nie zwariować z nadmiaru szczęścia jakie serwuje mi życie, bo mój świat wewnętrzny nijak nie potrafi się pogodzić z tym zewnętrznym i to mnie unieszczęśliwia.

sobota, 6 listopada 2021

Kobieta to nie inkubator


Dzisiaj odbędą się marsze i protesty upamiętniające młodą kobietę, która zmarła przez barbarzyńskie prawo i asekuranctwo lekarzy. Iza miała życie przed sobą, ale przypisano jej rolę inkubatora i to doprowadziło do Jej śmierci. Osierociła córeczkę, męża, matkę, przyjaciół, ale ci, którzy do tego doprowadzili nie czują się winni.

środa, 26 sierpnia 2020

Wszędzie byle nie tam

Będziemy mieli na osiedlu Zajączka

Szłam sobie noga za nogą, przyglądając się ludziom. Przede mną szła moja sąsiadka, która jedną rękę trzymała przy uchu, a drugą wymachiwała, chociaż miała w niej butelkę mleka. Odległość  między nami była nieduża, więc chciał nie chciał słyszałam, co mówi.
- Do Stokrotki musiałam pójść.
... 
Już ci mówiłam, że tam chodzić nie będę. Ten krwiopijca nie dostanie ode mnie ani grosza więcej. Wystarczy tego, co mi zabierają przy podatkach, żeby napychać kabzę tym wszystkim darmozjadom. Mnie zbawiać za moje pieniądze nie muszą. 
...
Daj mi spokój. Żebym się miała poczołgać to się poczołgam, ale tam nie pójdę. 
...
Żebyś wiedział, że jestem zawzięta. Kończę już, bo mnie ręka boli - powiedziała i schowała telefon do torebki przewieszonej na piersiach.
- Dzień dobry pani - odezwałam się pierwsza.
- Dzień dobry. Czy pani też dzisiaj tak ciężko chodzić? - zagaiła.
- No też, bo duszno dzisiaj. Chyba będzie burza - zabawiłam się w meteorologa. 
- No - potwierdziła sąsiadka krótko i dalej już tylko głośno sapała.
Myślałam, że na tym zakończymy sąsiedzki small talk, bo rzeczywiście obie byłyśmy trochę ledwie żywe. Ale się pomyliłam, bo za chwilę sąsiadka się jednak odezwała.
- Nie wyszłabym z domu w taki upał, gdybym nie potrzebowała mleka. A tak to musiałam się powlec do Stokrotki. Tam jak zwykle duszno, kolejka długa, to okropnie się zmęczyłam - tłumaczyła się. 
- Bliżej pani miała Żabkę i kolejki tam mniejsze - wyskoczyłam z dobrymi radami.
- No chyba pani zgłupiała - zdiagnozowała mnie trafnie sąsiadka, bo rzeczywiście mogłam sobie tę dobrą radę darować.
- Pani mówi tak, jak mój syn. On też mnie denerwuje tym gadaniem, że mogła mama iść do Żabki. Nie mogłam, bo ja temu pazernemu Rydzykowi grosza więcej ze swojej krwawicy nie dołożę, a on w Żabce ma udziały - sapała z zaciętą miną. 
- Niedługo otwierają Zajączka, to nie będziemy skazane na Stokrotkę i Żabkę - pocieszyłam ją.
Sąsiadka pokiwała smętnie głową, ale nijak nie skomentowała tej radosnej wieści, że w najbliższej okolicy przybędzie kolejny sklep. Pewnie zamiast Zajączka wolałaby mieć więcej siły i zdrowsze nogi. Rozumiem ją. Też bym wolała. Awersję do rydzykowej Żabki ma jeszcze kilka znanych mi osób, ale żadna nie ma tyle samozaparcia co sąsiadka. Podziwiam, bo ja aż taka twarda nie jestem. Zuch kobita.
I na dzisiaj to by było na tyle.
Zdradliwa żabka






Rysunki złowione w sieci.

niedziela, 9 sierpnia 2020

Jest niedziela dzień radości


Taki mam plan na dzisiaj i tego będę się trzymała. Miłej niedzieli dla wszystkich. To jeszcze coś miłego muzycznego.

PS.

Dopiero dzisiaj przeczytałam, co działo się w Warszawie. Nie można niszczyć mienia, na którym są obelżywe insynuacje wobec LGBT, a można niszczyć człowieka? Noż, ............................................................................................................................................................ i jeszcze  więcej. Wykropkowałam z szacunku dla tych, którzy czytają bloga, ale ci co nami rządzą zasługują na każdy bluzg. WSTYD, NIE MA NA TO ZGODY, ŻEBY POGARDA ZWYCIĘŻAŁA W MAJESTACIE PRAWA.


 Nastrój mi się zepsuł, chociaż plany wciąż aktualne, bo jakoś żyć trzeba. 

sobota, 9 maja 2020

Historie sąsiedzkie. Jak zostałam Żydówką

Opowiadałam już tę historię na zaprzyjaźnionym blogu, ale, że lubię się powtarzać, opowiem jeszcze raz.




Mam sąsiadkę, która jest wyznawczynią pisowskiej sekty, a oprócz tego jest najgorliwszą ze wszystkich katoliczek zamieszkałych w naszym bloku. Świeci tym katolicyzmem po oczach i obnosi się ze swoją świętością jak pawian z czerwoną dupą. Także nie da się tego nie zauważyć. Odkąd ukochana przez nią partia PiS wygrała wybory, w sąsiadce nieustająco rośnie duma. Jakby mogła to by głowę nosiła na kiju, żeby odróżnić się od całej reszty gorszego sortu. Jak wszystkim powszechnie wiadomo (jak ktoś jeszcze nie wie, to teraz się dowie), ja na ogół jestem grzeczna i bez potrzeby nie czepiam się ludzi, a takich jak sąsiadka zwłaszcza. Lubię lubić ludzi, ale niestety nie wszystkich lubić się da. Dlatego, póki mogę, niektórych omijam. Jednak mieszkając w jednym bloku, trudno na siebie nie wpadać. Na dodatek widywałam się z sąsiadką również w kościele, do którego obie chodziłyśmy. Z niewiadomych mi bliżej względów, sąsiadka uznała, że my nie tylko parafianki, ale też najlepsze koleżanki. Z tego względu, jak tylko zobaczyła mnie na horyzoncie, to wyrywała co sił w nogach, żeby mnie dogonić i sobie pogadać. I rzeczywiście, sobie gadała, bo ja najczęściej w żaden sposób nie przerywałam jej słowotoku. To, co miała do powiedzenia było nudne i irytujące, ale wygodniej mi było nie włączać się do rozmowy. Co ciekawe sąsiadka moje milczenie brała za aprobatę i bez oporów robiła przy mnie za krynicę mądrości, światło światłości i mentora od spraw ostatecznych. Pierwszy zgrzyt w naszym sąsiedzkim tandemie miał miejsce, gdy na naszej klatce zamieszkał Afrykanin. Chłopak był bardzo sympatyczny i cały w uśmiechach. Posturę miał mikrą i urodę bardzo nienachalną.  A zamieszkał z naszą sąsiadką piękną, rudowłosą dziewczyną. Sąsiadka Danuta nie mogła tego przetrawić i przy pierwszej okazji sprzedała mi swoje oburzenie. 
- No wie pani co, gdzie ta dziewczyna ma oczy? Jak można tak z Murzynem jakby nie było naszych chłopców. I pewnie bez ślubu się tam kotłują. Jeszcze jakąś chorobę nam przywlecze - gdakała cała w niezdrowych rumieńcach. 
- A ja to chętnie bym spróbowała, jak to jest z takim egzotycznym chłopem – rzuciłam zaczepnie. 
Sąsiadkę zatkało do tego stopnia, że zamilkła, usiłując złapać kontakt z rozumem, a ja w tym czasie zdążyłam się bezpiecznie oddalić. Drugi raz podpadłam sąsiadce Danucie, gdy krótko przed ostatnimi wyborami, wzięła się za nawracanie mnie na wiarę w jedynie słuszną partię. Dorwała mnie w drodze do domu i dawaj sprzedawać radiomaryjne mądrości, że wszystkiemu oczywiście winna żydokomuna, która razem z gejami niszczy katolicką Polskę i tylko pisowski rząd może ocalić Polaków. 
- Rozumie pani, to jest ostatnia szansa, żeby wyrwać z polskiej ziemi te żydowskie chwasty? Wie pani, żydostwo specjalnie popiera te „dżendery”, żeby się Polacy nie rozmnażali? - grzmiała jak dupa po grochówce. 
Ja jestem cierpliwa, ale ta baba wykorzystała już wszystkie zasoby mojej cierpliwości. Jak słyszę te rasistowskie i ksenofobiczne gadki tzw. prawdziwych Polaków, którzy oczywiście, Boże broń, nie są antysemitami, to aż się we mnie gotuje. Wstyd mi, że w Polsce nienawiść rasowa jest nie tylko tolerowana, ale wręcz popierana. Dlatego zmieniłam na chwilę pochodzenie i zaatakowałam sąsiadkę. 
- Pani Danusiu niech pani nie mówi takich rzeczy o Żydach, bo ja jestem z pochodzenia Żydówką – powiedziałam z wolna cedząc słowa. 
Danuta wybałuszyła oczy jednocześnie otwierając usta. 
- Słuuuchamm – jęknęła z niedowierzaniem. Ale za chwilę jej prawomyślna katolicka natura przyszła jej z odsieczą. - To niemożliwe, przecież pani chodzi do kościoła – powiedziała stanowczo. 
- No ja chyba lepiej wiem kim byli moi przodkowie – odpowiedziałam. Zdziwiłaby się pani ilu jest Żydów wśród katolików – dodałam mściwie, bo już oczami wyobraźni widziałam, jak biedna Danuta zamartwia się, że nigdzie nie może się czuć bezpiecznie i wśród swoich. 
Skutek tamtej rozmowy jest taki, że sąsiadka Danuta już mnie nie zaczepia i raczej mnie nie lubi. Ja natomiast z wrodzonej złośliwości stosuję wobec niej taktykę zwaną przeze mnie „zabij dziada dobrocią” i mówię jej dzień dobry. Jak ta kobiecina potrafi szybko chodzić, żeby tylko uniknąć mojego powitania. Jednak muszę przyznać, że jak nie uda się jej mnie ominąć, to z bólem i przez zęby, ale jednak na moje dzień dobry odpowiada. 
I na dzisiaj to by było na tyle.

Obrazek znaleziony w sieci.

czwartek, 3 grudnia 2015

Chcę żyć w Polsce a nie w Pislandii



















 

Miam zająć się wyłącznie moim życiem i moim kawałkiem podłogi, ale nie da się całkowicie odizolować, gdy rzeczywistość społeczna zaczyna przypominać sen wariata. W sejmie odbywa się zawłaszczenie Państwa i robi się kpiny z demokracji.

Dlatego protestuję przeciwko działaniom hipokrytów, którzy są z nazwy prawi i sprawiedliwi.Nie godzę się, żeby hucpę odbywającą się dzisiaj w sejmie tłumaczyć rzekomym mandatem społecznym, bo wyborcy PiS to tylko około 19 % ogółu Polaków mających prawo decydować o sprawach kraju. 

I jeszcze jedno, marszałek Kuchciński wyłączając mikrofon Henryce Krzywonos, 
udowodnił, że rację miał Piłsudski, też Marszałek, mówiąc: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy."


















                                                                     Memy znalezione w sieci.
 

sobota, 28 listopada 2015

Trochę emigruję, trochę protestuję


 
Przyjaciółka przypomniała mi dzisiaj o moim blogu, który zaniedbuję z braku chęci do interesowania się czymś więcej niż mój grajdołek. Przyznaję się, jestem na emigracji wewnętrznej, bo świat na zewnątrz poraża mnie i przeraża. Zamachy, wojna, uchodźcy, „TERAZ K...A MYw wykonaniu jedynie prawych i sprawiedliwych... To wszystko nie napawa optymizmem.
Jednak, żeby nie było że tylko narzekam, ale nic nie robię, poparłam fejsbukową akcję KOD.
 To niewiele i marna nadzieja, że prezydent (niestety, nie wszystkich Polaków) poczuje imperatyw kategoryczny i zacznie się zachowywać tak jak powinien, ale grzechem byłoby nie spróbować. 
Dlatego, jeżeli też nie podoba się Wam to co robią władze naszego kraju, to możecie się przyłączyć do protestu. Na początek wystarczy na adres kancelarii prezydenta wysłać zamieszczony poniżej list. Bardzo namawiam. A teraz zmykam, żeby zająć się moją codziennością i moimi Bliskimi. Buziaczki.


                                                                                                                          Lublin, 26 listopada 2015


Panie Prezydencie!


Pragniemy wyrazić najgłębszy szacunek dla Osoby Pana Prezydenta i Jego Urzędu, którego głównym zadaniem z mocy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku jest czuwanie nad przestrzeganiem jej postanowień. Pan Prezydent wybrany został przez Naród strażnikiem czterech uniwersalnych wartości: prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, których realizacja możliwa jest jedynie w systemie demokracji konstytucyjnej. Wielkim zaszczytem jest sprawowanie pieczy nad najwyższym aktem prawnym, który stanowił ukoronowanie (jakże żmudnej i krwawej!) walki Nas i Naszych Przodków o stworzenie systemu opartego na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, podziale i współdziałaniu władz, dialogu społecznym i na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot. Osiągnięcie tych celów możliwe jest tylko jeśli zasady, na których opiera się Nasza Konstytucja, traktuje się jako niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.


Z zadaniami powierzonymi Panu Prezydentowi wiąże się wielka odpowiedzialność. Obejmując swój Urząd, złożył Pan wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgę, w której solennie przyrzekł, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji. Bez ich przestrzegania nie może bowiem realizowana być wolność rozumiana jako wartość, która przynależna jest wszystkim ludziom – bez względu na wyznanie, przekonania, przynależność etniczną czy sposób życia. Odpowiedzialność, która na Panu Prezydencie spoczywa jest zatem przeogromna. Nie bez powodu Jan Paweł II, w swoim liście do Ronalda Reagana, napominał, że „wolność jest przymiotem nader delikatnym”. Dlatego też nadużywanie władzy, wprowadzanie w błąd opinii publicznej lub „jedynie zmniejszenie czujności”, mogą „narazić na niebezpieczeństwo dziedzictwo ludzi wolnych”.


Prezydent Rzeczypospolitej nie jest jednak osamotniony w sprawowaniu pieczy nad standardami demokratycznego państwa prawa. Twórcy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, pragnąc zapewnić skuteczną ochronę jej postanowień, ustanowili niezależny organ sądowniczy – Trybunał Konstytucyjny – wyposażony w odpowiednie kompetencje do kontroli konstytucyjności prawa. Złożony jest on z piętnastu niezawisłych i bezstronnych sędziów. Wspomniane „niezawisłość” i „bezstronność” zapewnia przede wszystkim konstytucyjny mechanizm powoływania ich na jednokrotne, dziewięcioletnie kadencje uzupełniony o brak możliwości odwołania przez jakikolwiek organ polityczny, jak również to, że sędziowie wybierani są spośród osób „wyróżniających się wiedzą prawniczą”. Aktu wyboru dokonuje wprawdzie organ polityczny – Sejm, a w praktyce – sejmowa większość. Jednakże celem tego mechanizmu nie jest podporządkowanie sędziego wspomnianej większości, co jest wykluczone z uwagi na niemożność jego odwołania ani wpływania nań w inny sposób. Celem tego mechanizmu jest zapewnienie odpowiedniej legitymizacji demokratycznej władzy Trybunału. Taka konstrukcja tego organu, jego niezależność, a także niezawisłość i bezstronność jego członków pozwala mu na obiektywne odczytywanie standardów konstytucyjnych, konieczne do oceny konstytucyjności prawa. Wspomnianymi przymiotami Trybunału nie dysponuje żaden inny organ Rzeczypospolitej Polskiej, nawet Pan Prezydent, jako strażnik Konstytucji. Żaden inny organ nie może zatem wyręczyć Trybunału w wypełnianiu jego konstytucyjnych zadań.


Sejm VII Kadencji dokonał w dniu 8 października 2015 roku wyboru trzech sędziów Trybunału zgodnie z procedurą przewidzianą wprost w Konstytucji i jedynie doprecyzowaną w ustawie. Do dnia dzisiejszego Pan Prezydent nie przyjął ślubowania od tychże trzech sędziów, pomimo obowiązku nałożonego w ustawie. Należy wyraźnie podkreślić, że Konstytucja nie przyznaje Panu Prezydentowi kompetencji do zaprzysiężenia czy też powołania sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa przewiduje jedynie uroczyste ślubowanie sędziego przed Panem Prezydentem. Pan Prezydent jest zobowiązany do podporządkowania się decyzji Sejmu, podjętej bezpośrednio w oparciu o Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, aktu prawnego, z mocy którego również Pan Prezydent piastuje swój Urząd.


Z tych powodów wzywamy Pana Prezydenta do wypełnienia obowiązku nałożonego ustawą o Trybunale Konstytucyjnym i przyjęcia ślubowania od trzech sędziów, którzy w chwili obecnej powinni już wypełniać swoje obowiązki orzecznicze.
Pan Prezydent cieszy się miejscem wśród wybitnych polskich patriotów, którzy z mocy Konstytucji i woli Narodu wybrani zostali najwyższymi reprezentantami Rzeczypospolitej Polskiej. Zobowiązuje to zatem Pana Prezydenta do działania ponad politycznymi podziałami.


Pan Prezydent jest obecnie Pierwszym spośród Członków Narodu walczącego przez lata o wolność, której gwarantem jest teraz ustanowiona przezeń Konstytucja. Strażnikami swoich postanowień czyni ona Pana Prezydenta i Trybunał Konstytucyjny, wyznaczając im jednak różne zadania. Wyrażamy nadzieję, że – jak powiedział to Jan Paweł II – „dziedzictwo wolności” nie zostanie przez Pana narażone na niebezpieczeństwo i – jako Prezydent wszystkich Polaków – będzie chronił Pan Konstytucję poprzez realizację zawartych w niej norm.
                                                                                                              .  .  .  .  .  .  .  .

obrazek znaleziony w sieci