Szukaj na tym blogu

wtorek, 22 marca 2011

Bitwy naszego życia

Pierwszy dzień wiosny przywitałam z nadzieją. Żal mi że nie nacieszyłam się zimą, bo prawie całą przechorowałam, ale nie mogę już tego zmienić. Co mnie ominęło, jest już przeszłością i tak muszę na to patrzeć.

Paulo Coelho napisał: „Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy.” Nie sposób się z nim nie zgodzić, bo każde doświadczenie, każda radość, każdy ból, dają nam szansę na kształtowanie siebie i bardziej dojrzałe życie.

Staram się o tym pamiętać, ale nie zawsze tak było. W przeszłości zamiast wyciągać wnioski z tego co mnie spotykało, skupiałam się na rozczarowaniu przegraną i wolałam unikać walki. Skutek był taki, że byłam coraz bardziej niezadowolona z siebie i tego jak żyłam.

A przecież każdy ma jakąś przeszłość, jedni lepszą inni gorszą. Ale, chociaż nasza przeszłość wpływa na to jacy jesteśmy, to nie powinniśmy szukać w niej usprawiedliwienia. To że raz coś się nie udało nie oznacza, że nie uda się nigdy.
Życie składa się z różnych problemów, ale jeżeli chcemy dostać to na czym nam zależy, to trzeba je rozwiązywać. Przegrana i wygrana, to dwa możliwe skutki naszych działań. A człowiek ma po to rozum, żeby z niego korzystać i zmieniać to co mu nie pasuje.

Poszłam więc po rozum do głowy i założyłam że będę żyła najlepiej jak umiem a niepowodzenia wpiszę w koszty. Dlatego teraz, kiedy życie mnie wkurza i kopie po kostkach, mu mówię: Kocham cię życie i co ty na to? Możesz się poprawić albo pęknąć ze złości. Wybór należy do ciebie, bo ja się nie dam.

Jak do tej pory, to gadam jak dziad do obrazu, bo życie jest jakie było, ale ja się nie zniechęcam. Wszyscy mają jakieś lekcje do odrobienia i nie ma sensu uciekać na wagary, bo życie to inny rodzaj szkoły, taki, w którym nie można wagarować.

Moja recepta na wyjście z przegranej bitwy jest prosta.
a) wyciągamy głowę z piasku, bo w takiej pozycji mamy
wystawione cztery litery i aż się prosimy, żeby życie nam dokopało.
b) podnosimy się na łokciu, bo to taki wysiłek, na który nawet ledwie żywy człowiek może się zdobyć jak musi.
c) następnie wstajemy na kolana a z tej perspektywy widzimy i swoją bezradność, i możliwość stanięcia na nogi.
d) chwytamy wszystko, co pomoże nam się podnieść i wstajemy.
e) kiedy już stanęliśmy na nogi, pazurami trzymamy się pionu, bo wiemy, że nie możemy sobie pozwolić na nic innego.
f) wyciągamy wnioski na przyszłość i cieszymy się, że chociaż nie wygraliśmy, to jednak próbowaliśmy zawalczyć o siebie.

Za radą Coelho nie wypieram się przegranych bitew i szukam sensu także w porażkach. Uważam że o zadowoleniu z życia decyduje nie to, co nas spotyka, ale jak na to patrzymy.

niedziela, 20 marca 2011

Mam szczęście

Dzisiejszą sobotę spędziłam w łóżku. Pogoda i mój organizm skutecznie pokrzyżowały mi plany. Mówi się trudno i żyje się dalej. Przymusowe leżakowanie dosładzałam sobie czytaniem i obserwowaniem wnuka.

Mały ma zaledwie jedenaście dni a kiedy patrzę jakie robi miny, to trudno mi pojąć, że właściwie jeszcze nic świadomie nie przeżył. Strasznie jestem ciekawa, co dzieje się w tej małej główce. Co go tak cieszy, że ciągle się uśmiecha od ucha do ucha, pokazując bezzębne dziąsła? Nie wiem i nigdy się nie dowiem, ale na widok tego uśmiechu cała się rozpływam. Nie mogę wyjść z podziwu nad cudem, jakim jest dziecko.

Moje życie zatoczyło koło i znowu przeżywam podobne uczucia, jak wtedy, gdy moja córka była taka malutka. Pamiętam że wyglądała jak miniaturka mojego męża, ale nie przypominam sobie, żeby robiła podobne miny. A jej syn jest podobny do mojego ojca, ma nawet taki sam uśmiech. Sprawdziłam na starym zdjęciu, bo aż sobie nie dowierzałam. I rzeczywiście, ten mały chłopczyk uśmiecha się jak jego pradziadek. Zadziwia mnie to i zachwyca. Kiedy patrzę na małego Daniela, to jestem naprawdę szczęśliwa.

A jak o szczęściu mowa, to przypomniał mi się wiersz Haliny Poświatowskiej.

* * *
Szczęście
mam szczęście!
krzyczą dzieci
chwytając piłkę
z nurtów wody

a ono - na niebie świeci
roześmiane złotem - młode

wyciągnij rękę - zamknij
płonący krążek w pięści
i głośno - głośno krzyknij
- mam szczęście -

sobota, 19 marca 2011

Witaj Grażko,

poprzedniego maila nie otrzymałam, więc pewnie masz rację, że komputer strajkuje. Pytanie tylko czyj? Twój czy mój. Jestem dyletantką w kwestiach informatycznych, technicznych, więc możliwe że coś przeoczyłam, ale na przyszłość będę uważniejsza.

Miło mi że brak odpowiedzi Cię nie zniechęcił i odezwałaś się ponownie. Twoja strona spodobała mi się przede wszystkim dlatego, że pasuje do klimatów w jakich dobrze się czuję. Dodałam ją do zakładek, bo na pewno będę na nią zaglądać.

A teraz kilka słów o mnie, bo wypada się przedstawić, tym bardziej, że ja już miałam okazję trochę Cię poznać. Bez bicia się przyznaję, że jestem domorosłym psychologiem, filozofem z bożej łaski, praktykuję grafomanię, lubię mędrkować, więc jak widzisz, strach się bać. Na domiar złego, daję sobie prawo do bycia sobą bez oglądania się na to czy innym się to podoba. Ekscytuję się życiem we wszystkich jego przejawach. Z mniejszym bądź większym powodzeniem (w zależności od kondycji) i praktykuję ciężko wypracowany optymizm. Zdarza mi się czasem przesadnie trzymać się swoich racji, używając ciętego języka, bo dość późno odkryłam, że ja nie zupa pomidorowa i nie każdy musi mnie lubić, więc wykazuję taki typowy zapał neofity. Pocieszam się tylko, że skoro mam dogłębną świadomość swoich wad i nie mam zapędów do bycia wzorem, to jakoś da się ze mną wytrzymać. Gdybym miała wyspowiadać się ze swoich pasji, to powinnam zacząć od tego, że najbardziej ciekawią mnie ludzie, więc lubię ich poznawać. Chociaż sama jestem gadatliwa, to godzinami mogę słuchać opowieści o ludzkich losach. Przyglądając się innym, uczę się siebie i bardzo to lubię. Dużo czytam, bo lubię „żyć wiele razy”. Interesuję się też historią, psychologią, socjologią. Kocham się śmiać i z upodobaniem oddaję się tej miłości.

Miało być kilka słów a jak widzisz bardzo się rozgadałam. Musisz mi darować tę przywarę. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie gadam równie głupio jak długo.

Z Twojego maila wynika, że życie dało Ci się we znaki, ale strona jaką redagujesz jest bardzo pozytywna. Najwyraźniej Miłosz znowu miał rację pisząc, że „Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.” Twój uśmiech jest zaraźliwy, więc na pewno znajdziesz ludzi, którzy zechcą śmiać się z Tobą i tego Ci życzę.

Odpowiedź zamieszczam na blogu, żeby mieć pewność, że ją przeczytasz. Na priv też napisałam. Do miłego. Pozdrawiam. Barbara

piątek, 18 marca 2011

Złapałam trochę szczęścia

Przez ostatnie dni nic nie pisałam, bo zamknęłam się na świat.
Nie chciałam nic wiedzieć o katastrofach, kryzysach, problemach gospodarczych i politycznych. Wszystko, co działo się poza ścianami mojego domu, było dla mnie mniej ważne od tych chwil szczęścia, które przeżywałam patrząc na maleńkiego wnuka, córkę, która poznaje smak macierzyństwa, męża przejętego rolą dziadka. W czterech ścianach domu cieszyłam się rodziną, dosładzając sobie życie.

Światu nic nie ubyło z powodu braku mojego zainteresowania. A ja złapałam trochę szczęścia, doładowałam akumulatory i znów mam siłę na życie. Życie które nie jest proste, które pewnie jeszcze nie raz mnie zaboli. Ale w mojej pamięci zostaną przeżycia z ostatnich dni, więc będzie czym rozniecić nadzieję.

Przypomniała mi się myśl H. Poświatowskiej: „Nie pytaj o życie, zapytaj o miłość, to jedno”.

sobota, 12 marca 2011

Niutek

Piękny dzień, mój wnuk, zwany przeze mnie Niutkiem, skończył czwarty dzień życia i jest już w domu. Wpatruję się w niego, jak w telewizor. Podziwiam miniaturkę człowieka. Na małej pyzatej buzi malują się miny ukształtowanego człowieka – śmiech, zdziwienie, zadowolenie, złość, smutek, skupienie.

Kiedy to maleństwo poznało uczucia, które odzwierciedlają się w mimice? Co dzieje się w tej małej główce? Jakie senne obrazy przewijają się pod zamkniętymi powiekami, gdy marszczy brwi? Chciałabym to wiedzieć. Chciałabym poznać człowieka, który wyrośnie z tego cudnego dziecka.


* * *

Do dziecka

Wszystko najlepsze w człowieku,
W tysiącu mężczyzn i kobiet,
W oczach, we włosach, w uśmiechu –
Jest w tobie.

Wszystkie najczulsze wyrazy,
Wiosna na ziemi i niebie,
Morza i gór krajobrazy
Dla ciebie.

Ty masz niespełna trzy lata
I tysiąc lat masz i więcej.
Początkiem i końcem świata
Twe serce.

Ty jesteś jabłkiem i drzewem,
Obłokiem, gwiazdą, rozumem.
Przez ciebie to, czego nie wiem,
Już umiem.

Mieczysław Jastrun