Wybrałam się dzisiaj na zakupy w poszukiwaniu prezentu dla kuzynki, która ma jutro imieniny. Pomimo przedpołudniowej pory, kiedy pracujący powinni być w pracy, na ulicach rojno i gwarno. Wśród przechodniów znalazł się też znajomy babon, który pracuje w budżetówce, więc w godzinach pracy może sobie połazić po mieście. W sklepach też dzikie tłumy.
Zaczął się sezon letnich wyprzedaży, więc współcześni poszukiwacze przygód polują na okazje. Przy wieszakach i półkach pełno czerwonych tabliczek. Minus 20 – 50% pierwotnej ceny towaru, to duża obniżka. Ale niektóre ceny i tak powalają na kolana, a jak się dokładniej przyjrzeć, często dochodzi się do wniosku, że nawet gdyby dawali za darmo, to też trudno byłoby o nabywcę.
Jednak zdarza się trafić na prawdziwą okazję, jak mi dzisiaj. Za pół ceny kupiłam eleganckie buciki, które będą świetne do kiecki na chrzciny Niutka. A wziąwszy pod uwagę, że pantofelki mają klasyczny fason, są z prawdziwej skóry a obcas mają wyższy niż zazwyczaj, to szybko ich nie zniszczę i posłużą mi na długo.
Kiedyś lubiłam buty na wysokim obcasie, ale teraz muszę się zadowolić 2-3 cm, bo mój kręgosłup protestuje przy wyższym. Trochę mi żal, bo wysoki obcas wysmukla nogę, ale jak popatrzę na kobitki pomykające na zgiętych kolanach, z zadkiem wypiętym na okolicę, to żal mi mniej. Cóż, nie wszyscy biorą pod uwagę, że na wysokich obcasach trzeba umieć chodzić. Komiczny widok przedstawiają też większe gabarytowo reprezentantki rodzaju żeńskiego, które wbijają stopy w buty na wysokiej szpili i wyglądają jak świnia na szczudłach. A te z większą fantazją i bez odrobiny dobrego smaku, idą na całość - wkładają buty ozdobione mnóstwem biżuteryjnych dupereli, przyciągających wzrok a to jeszcze bardziej podkreśla groteskowy wygląd takiej tandet-elegant. Ale jak ktoś lubi wyglądać karykaturalnie, to jego sprawa.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz