Kolejny deszczowy dzień właśnie się kończy. Miałam pójść wcześniej spać, bo poprzedniej nocy niewiele spałam a w dzień dużo łaziłam. Jak wracałam ze spotkania z Jolcią oczy same mi się zamykały, ale już mi przeszło. Na nic wciskanie głowy w poduszkę,sen się oddalił w nieznanym kierunku i muszę cierpliwie poczekać aż wróci.
Czekając czytałam książkę Coelho „Być jak płynąca rzeka”, którą nabyłam w drodze kupna, po bardzo okazyjnej cenie, bo w księgarniach też wyprzedaże. Większość zawartych w książce tekstów znam, ale fajnie jest do nich wrócić. I jeszcze ten zapach drukarskiej farby, który zwiększa przyjemność czytania. Zbiorek kończy się tekstem „Zbliża się burza”. Oto cytat.
* * *
Przeżyłem burzę wiele razy w życiu. Zwykle ulewa łapałaa mnie z znienacka. Dlatego bardzo szybko nauczyłem się patrzeć w dal i zrozumiałem, że muszą pamiętać o kilku rzeczach – nie mam wpływu na to, co się stanie, więc muszę nauczyć się cierpliwości i szanować gwałtowne wybuchy natury. Nie zawsze jest tak, jak bym chciał, ale trzeba się do tego przyzwyczaić.
No właśnie, trzeba się przyzwyczaić, że sen nie zawsze przychodzi, że zdarza się czwarta nad ranem.
Na koniec, ulubiony blues mojego męża śpiewany przez „Stare dobre małżeństwo”.
* * *
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czemu cię nie ma na odległość ręki?
Czemu mówimy do siebie listami?
Gdy ci to śpiewam - u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz - będzie środek zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy twoje próbuję ugłaskać
Lecz nigdzie nie ma twoich włosów
Jest tylko blada nocna lampka
Łysa śpiewaczka
Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem
Tak cicho, żeby nie zbudzić sąsiadów
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślałby kto, że rodem z Manhattanu
Czwarta nad ranem...
Herbata czarna myśli rozjaśnia
A list twój sam się czyta
Że można go śpiewać
Za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej
I jeszcze strażak wszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży
Jego trąbka jak księżyc
Biegnie nad topolą
Nigdzie się jej nie spieszy
Już piąta
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz