Pierwsza
moja myśl dzisiejszego poranka była taka jak tytuł posta - przegrała cała Polska, a mieliśmy szansę na lepszą przyszłość, druga
przyniosła smutek i złość. Nie rozumiem moich rodaków i już nie chcę
rozumieć, bo brzydzi mnie hipokryzja i skrajna głupota. Polska jest podzielona na pół, a nowy lokator pałacu prezydenckiego będzie te podziały utrwalał i podsycał. Spójrzcie na mapę, te regiony Polski, gdzie żyje się lepiej głosowały na Trzaskowskiego, tam gdzie biedniej najwięcej głosów dostał Nawrocki. Ludzie z tej pierwszej części Polski jakoś sobie poradzą, bo bogatemu zawsze łatwiej, ale Ci,
którzy dzisiaj się cieszą, że wygrał ich kandydat, jeszcze gorzko
zapłaczą, gdy odczują na sobie skutki swojego wyboru. Eksperci mówią o nadciagajacym światowym kryzysie gospodarczym, więc przy złych rządach i chaosie w kraju będzie bardziej bolało. Elity intelektualne, ludzie, którym w życiu coś wyszło, którzy znają świat, poparli Trzaskowskiego, ale plebs nie korzysta z cudzej mądrości, a i swojej nie używa zbyt często. Bez obrazy za ten plebs, ale to określenie bardzo tu pasuje i nie zawsze miało obraźliwe konotacje. Z tego co pamiętam, to dopiero rewolucja francuska podniosła sprawę praw obywatelskich dla wszystkich, bez względu na pochodzenie, status materialny, wykształcenie, a potem już poszło - elitaryzm zastąpił egalitaryzm, więc każdy głos ma jednakową wagę, głos durnia i mędrca też. Przypomniało mi się takie stare wciąż aktualne powiedzenie: czemuś głupi - bom biedny, czemuś biedny - bom głupi. Nie jest niczym uwłaczającym bycie osobą niewykształconą albo biedną, wstyd nie chcieć uczyć się od mądrzejszych i wykształconych. Mój ojciec był po podstawówce, ale wiedzy i ciekawości świata mógłby mu pozazdrościć niejeden dyplomowany absolwent wyższej uczelni, więc brak formalnego wykształcenia i bieda to marne alibi na głupotę wyborców Nawrockiego.
- Nie rozumiem jaką logiką kierowali się ci, którzy zagłosowali na Nawrockiego, twierdząc, że to dlatego, że chcą bezpieczeństwa i spokoju, mają dość duopolu, podziału wśród Polaków - powiedziałam do księcia małżonka.
- Żadną logiką, potwierdzili tylko podział na ludzi rozsądnych i durni. Głupi są w ofensywie, bo głupi zawsze wiedzą lepiej, krzyczą głośniej i logika ich nie ogranicza - skwitował krótko.
- Przecież nie wszyscy wyborcy Nawrockiego to półgłówki. Większość uległa pisowskiej propagandzie strachu przed obcymi i nie chciała uwierzyć, że kandydat na prezydenta może być człowiekiem z półświatka - powiedziałam bez przekonania.
- Nie tłumacz ich. Jak komuś nie chce się sprawdzić za kim się opowiada to jest półgłówkiem. Przypomnij sobie tę sąsiadkę, która nas zaczepiła po głosowaniu. Twierdziła, że Niemcy wtrącają się do Polski, ale jak zapytałaś na czym polega to wtrącanie się, to odpowiedziała, że nie wie jak się wtrącają, ale w Republice powiedzieli, że się wtrącają, i teraz ona też wie, że się wtrącają, a Tusk chce sprzedać Polskę. To jest normalne? Przecież ona była nauczycielką, to chyba czytać potrafi. Co, nie chciało się jej sprawdzić, pomyśleć, bo łatwiej bredzić i mieć za złe? - zirytował się.
Co racja, to racja. Tego nie da się obronić. Głupotą można wiele wytłumaczyć, ale głupota nie rozgrzesza z popierania zła. Przecież tu nie chodzi o poglądy, o bycie konserwatystą albo lewicowcem. Tu chodzi o bycie przyzwoitym człowiekiem, który nie popiera tych, co łamią moralne zasady takie jak uczciwość, prawdomówność, odpowiedzialność, który nie rozgrzesza cwaniaków kierujacych się cwaniactwem i to nie tylko politycznym.
Moja ulubiona poetka powiedziała kiedyś: "Czasami mi się wydaje, że ten kraj jest chory psychicznie." Pani Wisława była bardzo kulturalną osobą, więc kulturalnie wyraziła wątpliwość, co do stanu psychicznego Polaków. Mnie już nie stać na grzeczność, więc powiem wprost - trzeba być mocno pierdolniętym, żeby brać za dobrą monetę zapewnienia Nawrockiego i przywództwo Kaczyńskiego, bo im nie chodzi o Polskę, chodzi o władzę i bezkarność. 1000 lat temu Bolesław Chrobry zjednoczył walczące ze sobą plemiona słowiańskie w jedno państwo, 1000 lat później Polacy własnymi rękami znów się podzielili na dwa wrogie plemiona. Zaprzepaściliśmy kolejną szansę, bo dobrzy jesteśmy tylko w zrywach i celebrowaniu klęsk, reszta nam nie wychodzi.
Przyjaciółka opowiedziała mi wczoraj taką historię ze swojego najbliższego otoczenia. Do domu opieki dla dorosłych, w którym przebywają osoby z niepełnosprawnością intelektualną, przyjeżdża lokalny działacz PiS i zabiera pensjonariuszy na głosowanie. Niemożliwe? Możliwe, ci ludzie mają dowody osobiste, komisja nie sprawdza ich poczytalności i nawet ogłupiać ich nie trzeba. Czysty, polityczny zysk, dla partii, która zdewaluowała znaczenie słów prawo, sprawiedliwość, patriotyzm, przyzwoitość. Ośrodek znajduje się w małej lubelskiej miejscowości, więc nikt nie protestuje, żeby sąsiedzi nie wytykali go palcami, że popiera Niemców i chce w Polsce uchodźców. Witamy w psychiatryku.
Jest mi źle i smutno. Nie pociesza mnie, że jakoś to będzie, bo jakoś być musi. Nie lubię ludzi, którzy zadecydowali, że będzie "jakoś" zamiast zagłosować, żeby było lepiej, żeby nikt nikomu nie odmawiał patriotyzmu, żeby wszyscy zyskali bezpieczeństwo, szacunek i spokój. Nie musiałoby być jakoś, mogło być dobrze. Niestety, przegrał człowiek, który mógł zadbać o dobre miejsce Polski w świecie, który mógł działać dla dobra wspólnego, tych z prawicy, tych z lewicy i z centrum też. Wygrał populista, który miał swoje miejsce nie w świecie tylko w półświatku, a dla zdobycia władzy był skłonny zgodzić się na wszystko. Ci, którzy mu umożliwili objęcie zaszczytnego stanowiska polskiego prezydenta, powinni wziąć na siebie odpowiedzialność, za to, że nam wszystkim odebrali szansę na spokój, a Polsce odebrali szansę na stabilny rozwój. Jestem na nich wściekła, bo za ich brak wyobraźni i przyzwoitości, za głupotę i krótkowzroczność zapłacimy wszyscy, wiec ja również.
W społeczeństwie, w którym decydujący głos mają tacy ludzie jak Kaczyński i spółka, w którym uczciwość jest sprawą względną, w którym prawda tworzona jest pod czyjeś merkantylne interesy zamiast być prawdą najbardziej obiektywną jak się tylko da, nie umiem się odnaleźć, bo jest tam za wiele rzeczy sprzecznych z moimi wartościami, więc znowu idę na emigrację wewnętrzną. Kto chciał sutenera za prezydenta niech patrzy jak w siłę rośnie kurwa i złodziej, ale beze mnie. Teraz ja odwrócę wzrok, bo nie mam siły na to patrzeć, bo nie mam już cierpliwości. I na dzisiaj to by było na tyle.