Dzisiejszy dzień niewiele różnił się od kilkudziesięciu poprzednich. Trochę czytałam, odebrałam kilka kilka telefonów, pogapiłam się w telewizor, odwiedziłam ulubione forum. Dopiero wieczorem złapałam trochę wiatru w żagle, bo odwiedziła nas córka. Wpadła obgadać zmiany jakie ma wprowadzić w swoim mieszkaniu. Przy okazji rozmawiałyśmy o różnych sprawach.
I, po raz kolejny, z zadowoleniem stwierdziłam, że mam fajne dziecko, o które mogę być spokojna. Córka ma dobre podejście do życia, chociaż jest młoda i brak jej doświadczenia. Ma realistyczne cele, które realizuje wedle swoich możliwości, nie oczekując, że ktoś ją wyręczy. Potrafi się cieszyć z małych rzeczy. Umie też zadbać o codzienne sprawy tak, żeby nie były za bardzo nużące. Nie oczekuje zbyt wiele i nie usycha z żalu, że inni mają więcej. Ma swoją hierarchię ważności tzw życiowych spraw i trzyma się jej, nie oglądając się na snobizmy i mody. Na kłopotach skupia się tylko tyle ile musi. Obca jest jej nienawiść i wygórowane ambicje. Potrafi kochać i dawać wsparcie. Mam nadzieję, że los nie rzuci jej pod nogi zbyt wielkich kłód i będzie miała szczęśliwe życie.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz