Szukaj na tym blogu

wtorek, 25 maja 2021

Krótka lekcja malarstwa

Ostatni post był ciężki gatunkowo, więc teraz dla odmiany coś weselszego. Obcowanie ze sztuką i uśmiech ma działanie terapeutyczne, więc teraz będzie krótka psychoterapia. Nie jestem znawcą, ale lubię sztukę. Oglądanie pięknych rzeczy zawsze sprawia mi przyjemność i poprawia nastrój.

środa, 19 maja 2021

Miałam się nie denerwować

Miałam się nie denerwować, więc wyautowałam się dobrowolnie z mediów i skupiłam się na dbaniu o mój ciężko wypracowany optymizm, szwankujący organizm oraz dobry humor. Kontakty międzyludzkie zapewniała mi rodzina, rozmowy telefoniczne z ulubionymi znajomymi i przymusowe wizyty w szpitalu. Jednak przed życiem nie da się uciec, więc coraz dopada mnie coś co psuje mi humor i charakter. Staram się być miła, bo wolę siebie w tej wersji, ale, jak w podpisie obrazka znalezionego w sieci, moja gęba czasem nie współpracuje. Tak też było ostatnio, gdy zostałam zaatakowana na przystanku autobusowym przez dwie ciotki rewolucji opanowane misją naprawiania świata i głupich ludzi.

poniedziałek, 10 maja 2021

Zabawne rysunki pobudzające produkcję endorfin

Ponieważ ostatnio głównie ględzę, snując egzystencjalne smuty, to postanowiłam się poprawić i zebrałam trochę zabawnych rysunków i zdjęć. Dobrze się przy tym bawiłam, wiec mam nadzieję, że oglądając  je też się uśmiechniecie. Wszystkie zamieszczone w tym poście rysunki i zdjęcia zawdzięczam moim psiapsiółkom, które wyszukiwały w czeluściach internetu śmieszne rzeczy i dzieliły się nimi ze mną. To i ja się podzielę. Śmiejcie się i niech Wam też będzie na zdrowie.

czwartek, 6 maja 2021

Nawet jak ciemne chmury nad nami, to jeszcze w zielone gramy


Dzisiejsza pogoda była zmienna jak życie - raz deszcz, raz słońce, za chwilę przygnębiająca szarość i znowu kolejna zmiana, bo wiatr rządził niebem i raz rozganiał czarne chmury, by za chwilę przywiać nowe jeszcze cięższe od deszczu. Mnie jednak trudno zniechęcić, więc włożyłam kurtkę z kapturem, wzięłam parasolkę i poszłam nacieszyć się wiosną. Nie wiem ile jeszcze mam czasu, żeby korzystać z życia, dlatego nie będę go marnować na narzekanie na pogodę. Bardzo chciałabym na nic nie narzekać, ale niestety mi nie wychodzi.

środa, 28 kwietnia 2021

Senna ja i bezsenna noc


źródło internet
W nocy zamiast spać kręciłam się jak kurczak na rożnie i odganiałam czarne myśli. Niestety, te najczarniejsze nie dają się łatwo przegonić, więc do bólu fizycznego dołączył ten psychiczny trudniejszy do zniesienia. Szanse na sen były nikłe, dlatego wstałam i poszłam do kuchni, żeby nastawić wody na ziółka. Przechodząc przez przedpokój spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim starą babę zgiętą w pół. Co jest, to ja? -

środa, 21 kwietnia 2021

Pojawiam się i znikam, ale przed podatkami uciec się nie da

Dawno nie pisałam, bo taka jestem optymistyczna, że aż zęby bolą, a tytuł bloga jednak zobowiązuje. Czas jest taki, że każdy ma dużo  swoich bolicosiów do ogarnięcia, więc moje nikomu nie są potrzebne. Dookoła jest niezbyt optymistycznie i rzadko kto nie narzeka. A ja bardzo się staram zachować choć trochę nadziei na lepsze jutro. Brak wiadomości ze świata, znacznie ułatwia te starania, dlatego unikam  internetu.

piątek, 2 kwietnia 2021

Świąteczne życzenia

Korzystając z okazji zbliżających się Świąt, tą drogą składam Czytelniczkom bloga najserdeczniejsze życzenia. Niech nadchodzący czas przyniesie Wam prawdziwe odrodzenie, odmianę losu na lepszy i dużo szczęśliwszy.   Zawsze jesteście w mojej wdzięcznej pamięci i sercu. Dziękuję, że towarzyszycie mi wirtualnie w moich potyczkach z życiem, poświęcacie czas na czytanie postów i czasami zostawiacie komentarze. Przesyłam serdeczności. Barbara  ❤️   🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣  🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🐣🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷 🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿

poniedziałek, 15 marca 2021

Jestem jak ptak ze związanymi skrzydłami, ale ciągle jeszcze próbuję wzlecieć

Dawno nie zaglądałam na bloga, bo resetuję się i resetuję, a wciąż jestem zawieszona jak przeładowany komputer. Najwyraźniej taki rodzaj poprawiania jakości życia przestał na mnie działać, więc trzeba coś zmienić. Pytanie tylko "co i jak". Surfowanie w internecie i pisanie bloga to jakiś dialog ze światem, a mnie się nawet gadać nie chce. Poza tym, wolałam milczeć, bo nie miałam  nic ciekawego ani pozytywnego do powiedzenia. Jednak ta cisza niektórych zaniepokoiła, dlatego postanowiłam napisać co u mnie słychać.

środa, 17 lutego 2021

Chciałabym odlecieć i wrócić dopiero jak będzie normalnie

Zamilkłam na dłużej, bo chwilowo nie mam nic budującego do powiedzenia. No może tylko to, że mamy piękną zimę, ale to i bez mojego gadania wszyscy wiedzą. Reszta to smuty, melancholie i nostalgie w ilościach hurtowych, więc nastrój mam kiepściutki. Nie jestem oryginalna, bo podobnie ma większość bliższych i dalszych mi ludzi. I to też mnie smuci. Chciałabym móc odlecieć gdzieś daleko i wrócić dopiero jak będzie normalnie. Jestem bardzo zmęczona tym staraniem się o dobre samopoczucie. Tym bardziej mam dość, że mój starczy organizm mnoży przeszkody i wcale ze mną nie współpracuje. Ostatni rezonans dobitnie pokazał, że jestem ruiną i to niezbyt trwale zakonserwowaną.

wtorek, 9 lutego 2021

A optymizmu ni chu chu

Z własnej i nieprzymuszonej woli muszę uderzyć się w klatkę z piersiami i wygłosić samokrytykę, ponieważ, albowiem, gdyż moje ostatnie wpisy pasują do tytułu bloga jak garbaty do ściany, bo nie dość, że nudzę to jeszcze na łzawą nutę. A przecież miało być pozytywnie i wesoło. I co?  Niestety wesoło nie jest.

sobota, 6 lutego 2021

To już 20 lat, a wciąż smutno chociaż wspomnienia i fotografie blakną

Poprawiłam jej poduszkę, otulilam szczelnie kołdrą, ucałowałam i szepnęłam do  ucha: odpoczywaj mamusiu, do zobaczenia. Nie wiem, czy mnie słyszała, bo była nieprzytoma.  Zostawiłam ją na szpitalnym łóżku samą chociaż wiedziałam, że umiera i to jest nasze ostatnie pożegnanie. Nie miałam siły walczyć z lekarką obejmującą nocny dyżur, więc dałam się przepędzić. Piętnaście minut po moim powrocie do domu zadzwonił telefon.

poniedziałek, 1 lutego 2021

Emigracji wewnętrznej ciąg dalszy i niedzielny spacer

Dokoła dzieje się dużo ważnych spraw, a ja uparcie staram się trwać w izolacji od wszystkiego co zewnętrzne i na co nie mam większego wpływu. Sama narzuciłam sobie tę kwarantannę, żeby zebrać siły. Jak Budda zapatrzyłam się we własny pępek i odsiewam wszystko co mogłoby zakłócić mi spokój. Pogoda mi sprzyja, to latam po dworze i ładuję akumulatory.  Zima pięknie udekorowała moje ścieżki, więc korzystam przyglądając się drzewom, rzece, ptakom. Cieszę się z harmonii w naturze i buduję harmonię w sobie.

czwartek, 28 stycznia 2021

Taki sobie jubileusz, a radości nie ma za grosz


Dzisiejszego poranka popijając herbatę zastanawiałam się co też robiłam 10 lat temu o podobnej porze. Grzebałam, grzebałam pod grzywką, ale najwcześniejsze znaczące wspomnienie dotyczyło narodzin mojego pierwszego wnuka, a to przecież był już marzec. Ja wiem, że coraz częściej mam pamięć napadową i nie potrafię przewidzieć kiedy napad się przydarzy, ale bez przesady, wymazane dwa miesiące z życiorysu to jednak trochę za wiele. Sięgnęłam więc do słowa pisanego na blogu i jakoś skisłam. Minęło 10 lat i nic nie jest lepiej, a ja wciąż mam te same pytania i ciągle staram się obłaskawiać rzeczywistość pracując nad optymizmem, który coraz cięższy w obsłudze. No, niestety tak.

wtorek, 26 stycznia 2021

Resetu ciąg dalszy

Pada śnieg

Jak zauważyłyście, albo i nie, wciąż jestem offline. Nie bywam na ulubionych blogach, nie zaglądam na zaprzyjaźnione fora, nie czytam w sieci, bo wciąż pracuję nad przywróceniem ustawień fabrycznych mojej skromnej osoby (taki ładnie brzmiący zwrot, bo bywam bardzo nieskromna). Poza siecią też przeważnie milczę, jak nie przymierzając znana Agata, ale nie obawiajcie się, mi się nie uleje, jak jej na wieczorze wyborczym. Gdybyście chciały wiedzieć, co u mnie, to uprzejmie donoszę, że oprócz zostania przeze mnie milczkiem, to cała reszta jest po staremu. Żyję spokojnie z dziadkiem, który na laurce od wnuka wygląda tak.

czwartek, 21 stycznia 2021

Najserdeczniejsze życzenia dla Babć i Babeczek

Takie życzenia dostałam od przyjaciółki i przekazuję dalej, bo dobrą energią trzeba się dzielić.  Dorzucę coś od siebie.
Życzę Wam dużo uśmiechu, bo uśmiech ułatwia życie.

poniedziałek, 18 stycznia 2021

Zbieram plasterki i zimowe krajobrazy


 

Nareszcie zima sypnęła śniegiem i jest jak powinno być zimą: biało, mroźne, czysto. Chodzę na długie spacery z nadzieją, że zgubię gdzieś po drodze ten chaos i smutek, który ostatnio mi towarzyszy.  Tak jak wszyscy mam dość całego tego covidowego szaleństwa i marzę, żeby wreszcie wróciła normalność. Niestety coraz częściej myślę, że tamta normalność już nie wróci. Nie tylko z powodu wirusa.

Do tej pory we wszystkich moich radościach i biedach szukałam kontaktu z ludźmi.

wtorek, 12 stycznia 2021

Audiobooki i terapia zajęciowa

Dni nowego roku biegną szybko, a ja usilnie staram się nadać im jakiś sens. Nie jest łatwo, bo życie w strachu paraliżuje, a informacje ze świata budujące nie są. Dlatego postanowiłam, że dla higieny psychicznej odetnę się na jakiś czas od świata. W tym celu zrobiłam sobie szlaban na internet i wszelkiej maści programy informacyjne. Zamiast siedzieć w internecie zamotałam się we włóczki i mam taką terapię zajęciową. Słuchając audiobooka "Miasto utrapienia"  Jerzego Pilcha wydziergałam dla córki czapkę i komin w kolorze pięknego indyjskiego różu. Niestety na zdjęciu wyszedł strasznie pinkowy. Dlatego poniżej zamieszczam drugie zdjęcie, na którym widać ładny kolor i ładnie zamaskowaną właścicielkę czapki.

sobota, 9 stycznia 2021

Żeby rodzina miała Boże Narodzenie

 
Było wczesne grudniowe popołudnie przesłonięte szarawą mgłą zawieszoną nad ulicą. Szłam powoli zatopiona w myślach, omijając  kałuże. Zwykle rozglądam się dokoła, obserwuję przechodniów i otoczenie, ale nie tego dnia. Święta to trudny dla mnie czas, bo to kolejna Wigilia, do której usiądę tylko z mężem i  rodziną córki. Rodzice od dawna nie żyją, rodzeństwo nieobecne więc szary welon smutku motał mi myśli i zakłócał radość świętowania. Już od wielu lat każdą Wigilię zaczynam wizytą na cmentarzu. Tego dnia też tam szłam. 

Stanęłam przy przejściu dla pieszych, czekając na zmianę świateł.

- Mogę panią przeprosić? - usłyszałam chropowaty męski głos i poczułam woń alkoholu. Obok mnie stał wymizerowany młody mężczyzna w cienkiej, za cienkiej jak na tę porę roku kurtce. Patrzył na mnie wzrokiem przestraszonego dziecka i wyraźnie zażenowany usiłował się uśmiechnąć.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Noworoczne życzenia, niewesołe rozmyślania i okruszek pozytywnej historii

Na wstępie tego posta chcę złożyć wszystkim czytającym te słowa najserdeczniejsze życzenia noworoczne: niech zdrowie Wam dopisuje, niech wszystko  układa się po waszej myśli, a los stawia na waszej drodze samych dobrych ludzi i co najważniejsze, niech nigdy nie zabraknie Wam miłości i pogody ducha, która pomaga łagodniej przejść przez wszystko co ze sobą niesie życie. 

Wiem, że trochę późno zabrałam się za składanie życzeń, ale lepiej późno niż wcale. Okres poświąteczny i pierwsze dni nowego roku zleciały mi migusiem na rozlicznych zajęciach, więc musicie mi darować, że jestem taka spóźniona.

Zastanawiając się nad minionym rokiem szukałam tego co było w nim dobre, bo rzeczy niezbyt dobrych szukać nie trzeba,  ponieważ same się pchają przed oczy. 

środa, 23 grudnia 2020

Życzenia świąteczne


Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia składam Czytelniczkom bloga  najserdeczniejsze życzenia. Niech nadchodzące dni będą pełne nadziei na lepsze jutro. Niech Wam nie zabraknie bliskości z tymi, których kochacie. Zdrowie i humor niech Wam dopisują. Potrawy niech wybornie smakują. A wszystkie kłopoty i smutki niech pójdą z waszych domów precz. Wesołych Świąt. 

niedziela, 20 grudnia 2020

Babka kosmitka w roli anioła

Babka kosmitka w roli anioła

Co tam u was? -  spytałam niezobowiązująco córkę. - Nic nowego. Uczymy się zdalnie. Daniel przerabiał dzisiaj temat aniołów. Miał narysować osobę ze swojego otoczenia, która jest  jak anioł. Narysował ciebie, ale nie jesteś na tym rysunku przesadnie do siebie podobna. Wiesz jak on rysuje, a na dodatek bardzo się śpieszył do kolegi, więc wyszło, jak wyszło. Przyślę ci, to zobaczysz - skończyła i za chwilę w telefonie plumknęło, że mam wiadomość. 

A na rysunku,  babka kosmitka jak żywa, włos rozwiany, uśmiech od ucha do ucha i na nosie najnowsze okularki. Bąbelek mój kochany, babka mu się z aniołem kojarzy, rozczuliłam się.

- Co tam u dziecka? - zainteresował się mąż, który nie może żyć bez wiadomości o swojej córci, ale zamiast sam zadzwonić to przepytuje mnie. 

- Po staremu. Chodź zobaczysz jak Daniel narysował mnie jako anioła.

czwartek, 17 grudnia 2020

Przedświąteczne nieporządki

Mamy teraz czas, gdy normalni ludzie szykują się do świąt. Panie domu pieką mięsa, pasztety, ciasta, gotują bigosy i lepią uszka, latają po chałupie na szmacie,  jednocześnie planując co, jak i kiedy.  Panowie dbają o to, żeby nie wkręcić się za bardzo w świąteczne przygotowania, więc chętniej niż zazwyczaj biegają na zakupy, ale też bez większego problemu trzepią dywany i wynoszą śmieci. Ludzie obojga płci latają z obłędem w oku za gwiazdkowymi prezentami, bo przecież wypada położyć coś pod choinkę ulubionej rodzinie. W normalnych domach kalendarz adwentowy już prawie zapełniony, lodówki ledwie mieszczą świąteczne zapasy, pierniki dojrzewają, okna błyszczą, kurze wytarte, bałagany uprzątnięte, choinki ubrane. Idą święta i są coraz bliżej. I nawet covid na spółkę z niekochanymi politykami nie są wstanie nadchodzącym świętom bardzo przeszkodzić.

A jak to wygląda w moim domu? No głupio wygląda, ale jaki pan, taki kram.

niedziela, 13 grudnia 2020

Stara i niestara

Napisałam na swoim profilu, że jestem kobietą, która ma już życia popołudnie. Tak sobie napisałam, bo to ładnie brzmi. Co się będę chwalić, że jestem stara. No jestem i tego nie da się ukryć, ale chwalić się nie ma czym.  Określenie "seniorka" też mi nie leży. A odkąd poszłam na spotkanie w pewnym klubie seniora, to nie leży mi jeszcze bardziej. I nie dlatego, że zapieram się swojego peselu. Co to, to nie. W końcu nieźle się namęczyłam, żeby dożyć do emerytury. Jednak stara być nie zamierzam. Wiem,  brzmi to trochę schizofrenicznie,więc już wyjaśniam jakimi to meandrami płynie moja myśl i jak próbuje złapać kontakt z rozumem.

Posłużę się przykładami, bo tak najłatwiej. A ja "najłatwiej" kocham, chociaż nie zawsze praktykuję. Za przykłady posłużą mi dwie kobiety, które znam osobiście od kilkudziesięciu lat. Na potrzeby tego wpisu nazwę je: Staraniestara i Starastara.

czwartek, 10 grudnia 2020

Dłubałam, dłubałam i wydłubałam

Taki sobie szaliczek
Star przypomniała mi, że też mam pudełko, w którym zadołowałam rozpoczęte robótki.  Dlatego dzisiejszy post będzie o moich dłubankach. Kiedyś dużo robiłam na drutach i szydełku, bo ubierałam rodzinę i łatałam domowy budżet, ubierając znajome. Ale jak czegoś jest za dużo to można się zniechęcić. No to się zniechęciłam i na wiele lat rzuciłam szydełko i druty. Cieszyłam się, że zamiast po nocach szyć, pruć i przerabiać, wszystko mogę kupić. Kiedy przy okazji przeprowadzki odkryłam na pawlaczach różne włóczki postanowiłam wrócić do dziergania. I znowu mi się spodobało. Robota na drutach działa uspokajająco, więc będę się uspokajać.

niedziela, 6 grudnia 2020

O prezentach i skąpym Mikołaju

Dzisiejszy post miał być mikołajkowy, ale zabrakło mi czasu na napisanie wspomnień z dzieciństwa. A wszystkiemu jak zwykle winny jest mąż, jakżeby inaczej. I nawet nie mogę mieć do niego pretensji, bo chciał dobrze i bardzo się o to "dobrze" starał. Zaczął od tego, że postanowił uszczęśliwić mnie nowym laptopem. Moim zdaniem staremu laptopowi nic nie brakowało, ale przecież mój mąż wie lepiej, o czym skrycie marzę. Wyszło na to, że marzyłam o laptopie, więc w prezencie imieninowym dostałam laptopa. Mąż był szczęśliwy. Ja trochę mniej, ale przecież ja wydziwiam, ja się nie znam. No nie znam się, więc nie wiem, dlaczego Dell miałby być gorszy od jakiegoś Vaio i po co bez sensu wydawać pieniądze.

czwartek, 3 grudnia 2020

Słów kilka o tym co muszę "inaczej" i za co kocham narciarza

Moja siłownia pod chmurką

Kto mnie zna ten wie, że siedzi we mnie sobieradek i moje hasło przewodnie brzmi: Jak nie można tak, to trzeba spróbować inaczej. Życie często dawało mi okazję do szukania  tego "inaczej", to szukałam i żyło mi się nie najgorzej. Oj tam, oj tam, szału nie było, ale z drugiej strony nie oszalałam, żeby móc sprostać swojemu życiu, więc uważam, że nie było źle. Niestety, od pewnego czasu do życia dołączył  także mój organizm, który zaczął wymagać ode mnie większej uwagi i nowych ścieżek dostępu do wykonywania niektórych czynności. I wtedy przekonałam się jakim szczęściem było żyć w nieświadomości z czego się składam i jak to działa. Spokojnie, nie zamierzam Wam opowiadać o moich rozlicznych chorobach, bo i po co, macie swoje, pewnie równie rozliczne i ciekawe. Dzisiaj skupię się na ruchu, bo jak mówią ruch to zdrowie, a ja o zdrowie staram się dbać. Ale jak to robić, gdy człowiek pod tytułem "ja" nie działa na ustawieniach fabrycznych jakie miał od nowości i nie może się ruszać tak, jakby chciał? No trzeba poszukać obejść i znaleźć to "inaczej". 

niedziela, 29 listopada 2020

Odtrutki: zapis magicznej chwili i fototerapia z moich jesiennych ścieżek


Oglądałam  dzisiaj zdjęcia na telefonie i postanowiłam umieścić je na blogu, żeby móc popatrzeć na nie w większym formacie. Wiecie albo i nie, ale gromadzę takie plasterki na duszę, żeby w trudniejszych chwilach mieć po co sięgnąć. Bardzo skutecznym plasterkiem na zbolałą duszę jest piękno natury, więc trzymam go nie tylko pod powiekami, ale też na zdjęciach.

Ostatnio bardzo potrzebuję czegoś co ukoi mój smutek, żal i złość, bo to z czym mamy teraz do czynienia jest tak okropne, że nie mogę już tego przełknąć. Polskę opanowała zaraza, jedna pisowska, druga covidowa, a sfrustrowani ludzie gubią gdzieś logikę, rozsądek i resztki życzliwości dla bliźnich. Kobiety protestują na ulicach, żeby stary kawaler z kotem, na spółkę z drugim starym kawalerem w liliowej sukience nie decydował o ich życiu i prokreacji. Policja usłużnie pilnuje, żeby suweren, na którego wciąż powołują się rządzący, za dużo nie spacerował, bo podczas takich spacerów może suweren złapać wirusa. Poza tym,  w państwie policyjnym można robić tylko to na co władza pozwoli. Strach, strach, rany boskie. Koniec, muszę się odciąć -  zero wiadomości, zero polityki tylko książki, muzyka, filmy i długie spacery, bo inaczej zacznę gryźć i tak jak niektórzy będę chciała naprawiać innych choćby młotkiem.  

Pora na wspomnienia dobrych, szczęśliwie przeżytych dni, a czasem tylko chwil. W pamięci mam całą ścianę z mentalnymi haczykami, na których zawieszam wszystko co w moim życiu piękne i dobre. Dopóki mam co zawieszać i co wspominać, to jakoś sobie poradzę. Mam taką nadzieję.

czwartek, 26 listopada 2020

Kwiatki, kwiateczki

 

Donosiłam Wam uprzejmie, że ja to się cieszę byle czym? Jeżeli nie, to teraz donoszę, że tak właśnie jest. Najnowszy powód do radości sponsorują... koszule nocne, które wzięły na siebie obowiązek pilnego uszczęśliwienia mojej steranej życiem osoby. A pocieszenia wymagałam na gwałt, bo ostatnie dni dały mi okropnie w kość.

niedziela, 22 listopada 2020

Jak żyć pani kochana, jak żyć?

Niedzielny poranek przywitał mnie ćmiącym bólem głowy. Wyczołgawszy się z piernatów odsłoniłam rolety, żeby może ucieszyć oczy czymś ładnym i ignorując ból  z entuzjazmem wejść w ten dzień. Ale nic z tego. Za oknem szaro-buro, nagie gałęzie drzew kiwają się monotonnie w prawo i w lewo... na spółkę z gaciami sąsiada z bloku naprzeciwko. Odwróciłam szybko wzrok, ale gacie raz zobaczone nie dają się "odzobaczyć". Nie lubię sąsiada. No nie lubię, bo ja nie lubię dewiantów, a trzeba być dewiantem, żeby powiesić sobie na wysokości okna i w zasięgu wzroku sąsiadów zdeformowane, niedoprane gacie. Normalni ludzie tak się nie zachowują, a przynajmniej nie powinni.

środa, 18 listopada 2020

Ciut, ciut samokrytyki i donos na męża

Niestety mam jak ta pani z powyższej ilustracji - latek przybywa a klepek ubywa. Kiedyś byłam stateczna, poukładana, zawsze na miejscu i zawsze zgodne z metryką. Już nie jestem,  bo na starość zaczęłam się psuć. Niestety albo właśnie jak najbardziej stety.  Wiem, wiem starość to żadne wytłumaczenie ani sprawa kalendarzy, bo jak mówił poeta: "jedni są wiecznie młodzi, drudzy wiecznie starzy". Ale, to właśnie z wiekiem tak mi się porobiło, że mówię rzeczy, które kiedyś były nie do pomyślenia i czasami zachowuję się niepoważnie. I nawet nie bardzo się tym przejmuję. Nie psuję się sama, bo do towarzystwa mam męża, który też coraz bardziej popsuty. No, ale przecież wiadomo, że kto z kim przestaje, takim się staje. A mój mąż jest narażony na moje towarzystwo od 44 lat, to miałam dużo czasu, żeby go popsuć. Na dokładkę jeszcze ten wirus, który nie robi nam dobrze pod każdym względem.

Sytuacja epidemiczna sieje w naszej chałupie olbrzymie spustoszenie, bo jesteśmy na siebie skazani przez 24 h , więc musimy nieustannie wprowadzać się w hahaha, bo inaczej byśmy się pozabijali. I tak z mniejszym, czy większym powodzeniem obalamy z chłopem mity, że na starość człowiek mądrzeje.